- Yumi? - Ciszę pierwsza przerwała kobieta. Blondynka była zaskoczona w prawie tak wielkim stopniu jak jej rozmówczyni. Mimo, że było wysokie prawdopodobieństwo spotkania jej tu, jak by nie było mieszkała tu, to jednak Yumi nie spodziewała się, że drzwi otworzy jej właśnie ta kobieta. Zwłaszcza w takim stanie. Inaczej ją zapamiętała. Pani Akasuna, od zawsze kojarzyła się jej z elegancją, była zadbaną kobietą odnoszącą sukcesy. Teraz stała przed nią osoba, która nie wygląda na taką, dla której wygląd miał w życiu jakieś znaczenie. Nie ład w jej wyglądzie i cera, poszarzała taka zmęczona.
- Dzień Dobry czy jest może Megumi? - Zapytała, odwzajemniając uśmiech, którym obdarowała ją kobieta.
- Witaj skarbie, Megumi niestety nie ma.
- A kiedy wróci? - Yumi bardzo zależało na spotkaniu z dziewczyną. Liczyła na to, że zastanie ją w domu a tu lipa. Gdzie się podziało jej szczęście?
- Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie, wiesz jak to z nią bywa - zaśmiała się, a Yumi jej przytaknęła. Wiedziała. - Ale może wejdziesz i na nią poczekasz? - Zaproponowała kobieta. Lubiła matkę Megumi, była prze miłą osobą, spokojną i zawsze witała wszystkich z uśmiechem. Lecz tym razem musiała jej odmówić. Powiadomiła ją o tym w najmilszy sposób, jaki potrafiła, wszakże nie chciała jej urazić odmową zaproszenia. Zapytała również, o miejsce prawdopodobnego pobytu dziewczyny. Nie mogła czekać, a może nie chciała. Przyszła się zobaczyć z przyjaciółką i zamierzała to zrobić. Nawet, jeśli musiałaby iść jej szukać. Nie było to w jej stylu, ale miała takie widzi mi się. Koniec.
- Mówiła, że idzie do parku - odpowiedziała po dłuższym zastanowieniu. Yumi, nie była pewna czy było to spowodowane tym, że nie była tego pewna czy raczej nie była uprawniona do udzielenia takich informacji.
- Dziękuję, do widzenia - Powiedziała odwracając się na pięcie, w kierunku ulicy. Usłyszała jeszcze słowa pożegnania, i zanim jej stopa stanęła na chodniku, drzwi z powrotem zdążyły się zamknąć. Odrzuciła włosy do tyłu ruszając dostojnym krokiem na przód. Cel - park.
****
Więcej odwagi, w końcu jesteś Kawachi, skarciła się w myślach. Poczuła gęsią skórkę, spowodowaną zdenerwowaniem. Nie umiała do końca wytłumaczyć powodu takiej reakcji na spotkanie z Megumi. Ona Yumi się niczego nie bała, to strach bał się jej. Dotarcie do parku nie zajęło jej długo, znajdował się dwie przecznice od domu Megumi. Często tu razem przychodziły jak były małe.
Po przekroczeniu parku w oczy rzuciła się jej grupka nastolatków, a wśród nich ONA. Bujnie czerwone włosy nie były już tak krótkie jak je zapamiętała. Choć artystyczny nieład pozostał do dziś. Pamiętała narzekania Meg, na nigdy niechcące się ułożyć włosy.
Gdy ich zauważyła, przystanęła przy wejściu do parku. Nie wiedziała, co powinna zrobić. Mimo, że chciała się z nią spotkać, to odcinek od domu dziewczyny do tego miejsca przebyła z nadzieją, że może jej tu nie spotka. Wszystko wtedy mogła zrzucić na los, i obiecać sobie, że spotkanie nastąpi dnia następnego.
Szybki wdech i wydech. Zarzuciła długie blond włosy do tyłu, i z uśmiechem przyklejonym do twarzy ruszyła w kierunku grupki znajomych. Każdy następny krok wzbudzał w niej więcej wiary a i ekscytacji miejsca ustępował strach.
Pierwszy zauważył ją brązowowłosy przystojniak, któremu od razu posłała słodki uśmiech. Przyjrzała mu się uważnie, zielone oczy tryskały optymizmem i pewnością siebie. Zaśmiała się w duchu. Ten zniewalający uśmiech, który jej posłał w odpowiedzi, powalał na nogi. Od razu pomyślała o nim jak o playboyu, i przyrównała jego osobę do Kiby.
Zachowanie chłopaka przykuło uwagę pozostałej trójki, i wszyscy jak jeden mąż spojrzeli tam gdzie utkwił swój wzrok. Megumi ze zdumieniem wstała i cofnęła się do tyłu, stając nie opodal szatyna. Yumi przyjęła to, jako dobry znak. Przyjrzała się dziewczynie raz jeszcze teraz, mając szanse zobaczyć ją w całej okazałości. Stała przed nią mieszanka starej i nowej Megumi, której na razie nie miała jeszcze czasu poznać.
Uśmiechneła się przyjaźnie w jej kierunku.
- Hej - to właśnie Yumi przerwała cisze. Czuła na sobie spojrzenia wszystkich i każdego z osobna. Dziewczyny z brunetką na czele paczyły na nią z grymasem. Dobrze wiedziała, że poprostu są zazdrosne że jest taka idealna. Chciałyby mieć tak zgrabny tyłek i tak smukłe nogi. Ignorujac spojrzenia nieznanych jej dziewczyn nie przerywała kontaktu wzrokowego z czerwonowłosą.
Wiedziała co teraz nastąpi. Obie się uściskają, jak za dawnych czasów, i wszystko co złe odejdzie w nie pamięć. Uścisk, tak mocny, że pozwoli jej uwierzyć rzeczywistość powrotu do domu. Mijały jednak sekundy i nic się nie działo. Megumi nie była już skołowana sytuacją, ale nie przerywała ich kontaktu wzrokowego. Yumi wyrwana ze swojego wyimaginowanego scenriusza dostrzegła w jej oczach coś dziwnego.
Trzy sekundy tyle potrzeba było by sytacja przybrała odwrotny bieg niż w wyobrażeniu Yumi. Napięta atmosfera, która się wcale nie poprawiała z mijającymi minutami nie wróżyła niczego dobrego. Znajomi Megumi przyglądali się wszystkiemu ze zdziwieniem i zainteresowaniem, co blondynka mogła wywnioskować po jednym spojrzeniu.
Nikt nie chciał przerywać ciszy, widownia złożona z zielonookiego przystojniaka i dwóch nie wartych uwagi dziewczyn, jak nazwała ich Yumi, nie czuła się upoważniona do tego. Sama blondynka, czuła się z lekka zażenowana i zignorowana przez osobę swojej przyjaciółki. Choć ta jako taka się nie zachowywała. Najgorsze, że poniżenie jej osoby odbyło się na oczach innych.
Megumi, na początku nie mogła się zdecydować czy bardziej jest zdziwiona czy zdenerwowana. Yumi, z łatwościa umiała przejrzeć ją, była jak otwarta książka. Nigdy nie umiała maskować uczuć, tak więc nie było jej trudno się zorientować, że to właśnie złość wygrała. Zaciśnięte pięści, na szarym przydługawym podkoszulku, mimika twarzy, oczy strzelające piorunami, mówiły same za siebie.
- Kawachi - wysyczała, a Yumi aż się wzdrygneła na brzmienie jej własnego nazwiska z ust przyjaciółki. Choć teraz to miano straciło na sile, na znaczeniu, bo przecież tak się nie zachowują przyjaciele, nie? Przynaj mniej w jej wspomnieniach ich przyjaźń tak nie wyglądała. Nigdy nie była dla niej taka agresywna, na poparcie swoich chaotycznych myśli przywołała wspomnienie ich pierwszego spotkania po długiej rozłące.
- Yumi? - zapytala zaskoczona - O mój Boże Yums, to ty? - dopytała, wciąż nie dowierzając temu widokowi. Bo jak? Co ona by tu tak nagle robiła? Ale jak? Przyglądała jej się jeszcze chwile, by upewnić się czy nie popełnia właśnie wielkiej gafy nazywając blond włosą dziewczyne imieniem swojej najlepszej przyjaciółki. Yumi, przytakuje, z uśmiechem, ale póki nie wypowiada tych magicznych słów - Tak to ja- dopóty dziewczyna się nie rusza przygladajac się jej spod każdego kąta. - To jednak Ty - woła rzucając się jej na szyje. Obejmuje ją, ściskając w niedźwiedzim uścisku. Yumi do dziś nie może się nadziwić, jak takie chucherko może mieć tak mocny uścisk. Normalnie, zwróciłaby jej uwagę że ją dusi ale nie teraz, przecież tak dawno się nie widziały.
Pamiętała do teraz, tą zaskoczoną ale przeszczęśliwą Megumi, która w tamtym momencie nie chciała słuchać żadnych protestów, i wyciągneła ją do tego parku. Potem razem jak za dawnych czasów oglądały, wyczyny skejterów, którzy nawet nie zdawali sobie sprawy że są obserwowani przez dwie pary oczu. Dziewczyny nie umiały ukryć swojego zachwytu, jedna wyczynami chlopaków, a druga samymi chłopakami. Uśmiechneła się, na samą myśl o tam tych czasach. Nie długo jej szczęśliwy humor miał prawo żywotu, odebrany i zmiażdżony na oczach właścicielki przez czerwonowlosą. Nie, pozostawiło to Yumi złudnych nadziei na to, że dzisiejszy dzień zakończy się jak tamten kilka lat temu.
Megumi, przywołała resztę grupy, Ci widząc jej minę, nawet nie próbowali się odezwać. Chwyciła swoją materiałową torbę, i bez słowa pożegnania, cześć, spierdalaj czy coś, odeszła wymijając JĄ. Yumi przyglądała się wszystkiemu z lekko otwartymi ustami, jakby słowa zamarły jej w krtani, i z wrażenia nie potrafiły się przedostać na światło dzienne.
Przechodzący obok szatyn, posłał jej jeszcze uśmiech pocieszenia, i ruszył za resztą. Ona tam pozostała sama, pozostawiona na pastwe losu. Pogrążona w zażenowaniu, że pozwoliła się tak potraktować. Jak troche ochłonie, i dojdzie do niej co się właśnie stało, zacznie szukać swojej zajebistej dumy, która tak szybko uciekała w trakcie tego spotkania, że ślepa wpadła pod buty Megumi.
*****
Trzydzieści minut tyle potrzebowała by zrozumieć, że to nie jest żart i Megumi wcale nie wróci, z wielkim transparentem z napisem „Yums ale z Ciebie blondynka”. Nie uściska, i nie powie że się cieszy. Nie będą się razem śmiać z tego, że tak naiwnie jej uwierzyła.
Pierwsze uderzyło zdziwienie i niezrozumienie, które non stop wyświetlało wspomnienia tego momentu, jakby cały czas omijała ją jakaś ważna informacja. Wtedy przyszła analiza sytuacji, bo przecież nikt jej tak jeszcze nie upokożył, zwłaszcza Megumi. Może ktoś ją sznatarzował, i musiała ją tak potraktować, by tak naprawdę chronić ją przed niebezpiecznymi ludźmi. Teoria bardzo prawdopodobna, przecież jest olśniewająco piękna, i pewnie jakaś bogata laska, którą chłopak rzucił bo zobaczył ją, chciała się odegrać. Nie ważne że w Tokio jest od wczoraj. To nie ma znaczenia. Rozejrzała się po bokach nikt ją nie obserował, więc podpisała to jako prawdopodobne, ale może będzie coś bardziej prawdopodobnego. Potem pomyślała że to żart w stylu Naruto, i że Megumi wróci i zacznie się nabijać z niej i jej blondynkowości. Bo w końcu jak mogłaby się nie cieszyć z jej przyjazdu. TO NIEMOŻLIWE, przez duże N.
Usiadła na ławce nie daleko fontanny, zakładając nogę na nogę i czekała na powrót Megumi. Kąciki jej ust unosiły się na każde wspomnienie swojej głupoty po tym jak wyobraziła sobie scenkę jak Meg wyskakuje krzycząc głośne NABRAŁAŚ SIĘ!!!!
Nic takiego jednak nie nastąpiło. Jej opanowana do perfekcji mimika twarzy trzymała się do końca. Do końca grała nie wzruszoną zimną suke, która nawet nie przejeła się tym incydentem, bo ona jest Yumi Kawachi, i nie przejmuje się nikim poza nią sama. Jej starania okazały sie złudne.
Nikt sie nie zjawił. Nie było Megumi. Nie było telewizji. A to wcale nie był żart. To właśnie wtedy po trzydziestu minutach czekania uderzyła w nią rzeczywistość. Tak okropnie, że omal nie przygniotła jej drobnego ciała, swoim ciężarem. Była ładna, z natury, nie ćwiczyła na siłowni, jej ramiona były słabe, nie wiele mogła udźwignąć, zwłaszcza w szpilkach. Ładnych tak przy okazji. Zresztą jak wszystko. Bo ona ma taki dobry gust. Niestety nawet to nie pozwoliło zniszczyć smutku, który w końcu nastąpił. Przecież ona tylko chciała się przywitać z przyjaciółką, która teraz była przyjaciółką z pytajnikiem na końcu. Czuła się tak dziwnie źle, jak wtedy kiedy dowiedziała że ten przystojny aktor jednak ma żone i trójke dzieci. A ona nawet kupiła sobie koszulkę z jego imieniem, i że ją kocha, chociaż on jeszcze o tym nie wie, ale kiedyś sie dowie. Znaczy teraz już nie, ale dowiedziałby się, gdyby nie miał żony. Jego strata. To były kiepsko zainwestowane dwie dychy.
Smutek, był tylko przejściowy, bo to po nim nadeszła złość. Spóźniona, bo przecież wszystko działo się ponad pół godziny temu. Złość przyniosła ukojenie smutkowi. Czuła rozrywającą ją wściekłość, bo kto tak traktuje JĄ? Jakby była nic nie wartym śmieciem. Ona nie była nikim, chociaż tak ją potraktowano, to Yumi znała swoją wartość i NIKT nie miał prawa jej zaniżać. Wszyscy wokół powinni wiedzieć kim ona jest ale chyba zapomnieli. Czas więc im przypomnieć o swoim istnieniu. Tokio przygotuj się, Yumi wróciła!!!! Targające emocje tak nią zawładneły, że nawet nie wiedziała kiedy wstała i zaczeła chodzić w tę i we wtą.
Stukot obcasów zdawał się jej nie przeszkadzać. Nie przebijał się przez przekleństwa jakimi obrzucała czerwono włosą. Zmieszała Megumi z błotem prawie tak jak ona przedtem ją. Znaczy Meg zrobiła to na oczach swiadków, którzy mogliby to powtórzyć komuś, a jej wizerunek ległby w gruzach. Za to Yumi obrzuciła ją pomidorami w swojej wizji, i trafiła za każdym razem... prawie.
Sytuacja nadal napawałaby ją złością, do takiego stopnia, że zaczełaby gadać do siebie, co chwile wydając nie opisane dźwięki, gdyby jej telefon nie zadzwonił Prawdopodobnie właśnie dzwoniący uratował sytuację, bo jeszcze by ktoś ją zobaczył i pomyślał że ona się przejmuje Meg. Czego jeszcze. Wygrzebała telefon z torebki Michaela Korsa i by nie patrząc na wyświetlacz odebrała.
- Halo ? - zapytala z łatwością manipulując głosem, by czasem nie ukazać prawdziwych emocji.
- Yums gdzie ty sie podziewasz? - po drugiej stronie usłyszała Ino, wydawała się czymś nad wyraz podekscytowana, co Yumi bez problemu mogła wyczuć. - Zresztą nie ważne, wracaj szybko mam super wieści - nie zdąrzyła nawet zapytać co miała na myśli, kiedy ona zakończyła połączenie krótkim acz stanowczym - pospiesz się.
****
- Czyli nie dość że jest przystojny, to jeszcze pochodzi z Hiszpani? I ma cudny akcent ? - zapytała z nie ukrywanym wyrzutem. Nie do Ino ale do przystojnego nieznajomego. Nie mógł on stanąć na jej drodze? Oczywiście nadal jej zazdrościła, ale nie zamierzała dobijać do niego. Ino była pierwsza, mówi się trudno. W końcu tego kwiatu jest pół światu. - I jak? - zapytala obkręcając się wokół własnej osi, w niebieskiej letniej sukience na ramiaczkach. Ino pokręciła tylko głowa, opadajac spowrotem na łóżko by myśleć o niebieskich migdałach. Chciała już wypytać Yamanke, o więcej szczegułów dzisiejszego wyjścia, kiedy odezwała się jej komórka. Ino, leniwym ruchem wyciągneła go z już przygotowanej kopertówki.
- Hej gotowa? - zapytała do telefonu. Yumi postanowiła wykorzystać ten czas na przymierzenie następnego przygotowanego stroju. Zamkneła drzwi łazienki, tym samym równiez i szanse by podsluchać rozmowę, i zgadnąć z kim rozmawia jej kuzynka. Miała taki dobry nastrój.
Po powrocie, Ino nie pozwoliła jej nawet usiąść na kanapie w salonie, bo chwyciła ją za ramie tuż przy wejsciu do pomieszczeniu, ciągnąc spowrotem w stronę drzwi. Zdekoncentrowana, podąrzyła za nią do samochodu stojącego na podjeździe. Nie chciała zdradzić jej celu podróży, kończąc temat podeskcytowanym NIESPODZIANKA.
Tak tez było, wielkim zaskoczenieniem było dla niej że Ino wyciągneła ją do kosmetyczki. Na początku, nie za bardzo była tym zachwycona, bo nie była w nastroju na zabiegi pielegnacyjne, ale kiedy została posadzona na krzesło i dosadnie zostało jej powiedziane że nie ma innego wyjścia, nie wnosiła więcej zażaleń.
Leżąc tam z maseczką na twarzy dziękowała Yamanace za ten wypad. Czuła że właśnie tego potrzebowała. Złość do Meg jakby wyparowała, za odjęciem czarodziejskiej różdżki. Ino o nic nie pytała jak gdyby wiedziała co zaszło w parku, albo się spodziewała jak mogło się to zakończyć w końcu sama ją uprzedzała. Tak się nad tym zastanawiajac, wersja Ino jakoby musiała sobie zrobić paznokcie, bo te jej sie już nie podobają, wcale taka prawdziwa nie musi być. Czyżby chciała jej poprawić humor?
Nie wiedziała, czy to było glównym powodem czy nie, ale i tak się jej udało. Zakupy i zabiegi kosmetyczne to jednak dobry sposób na smutki i złość na przyjaciółkę(?).
Uśmiechneła się na wspomnienie mile spędzonego popołudnia z kuzynką i nagle ją olśniło. Tak jak w kreskówkach, i jej nad głową zaświeciła się żarówka, zwiastująca nowy pomysł. Wyszła z łazienki, w poszukiwaniach dziś zakupionych rzeczy.
- Masz pozdrowienia od Sakury - usłyszała kiedy szukała reklamówki wśród bałaganu, który zrobiły poszukując czegoś na dzisiejszy wieczór.
- Och też ją pozdrów - odpowiedziała, przeżucając ubrania z jednej kupki na drugą. No gdziesz to może być? - Innnnnnno - zapytała przeciągle, chcąc zwrócić uwagę kuzynki. Kiedy ta na nią spojrzała, uznała to za znak, że może mówić tak więc zrobiła. - Wiesz gdzie jest ta sukienka ktorą dziś kupiłyśmy? - dalej przegrzebując część jej garderoby znajdujacą się na łóżku. Ino, usiadła sięgając reką do podnóża lóżka by podać uradowanej tym faktem Yumi, jej przynależność. Nic więcej nie mówiąc, i nie przysłuchując się dalszej rozmowie, z której i tak nic nie rozumiała spowrotem dopadła drzwi łazienki, by skończyć sie szykować. Znalezienie odpowiedniego stroju to dopiero początek, a czasu co raz mniej. Zapowiadało się wyjątkowo to i ona musiała jakoś wygłądać.
****
Podążała za Ino, z uśmiechem na ustach. Kurczowo trzymała nadgarstek kuzynki, by czasem się nie zgubić. Nie chciała odłączać się od Yamanaki, bo w końcu był to ich wspólny wypad. Drugim powodem był fakt, że ona nie była tak rozeznana w tym miejscu jak Ino.
Tanecznym krokiem kierowały się w kierunku baru, gdzie miały spotkać się z przystojniakiem Ino, którego Yumi miała dziś poznać i mieliby być też jego koledzy. Nie trzeba było jej długo namawiać.
- Ino - obie obróciły się w kierunku głosu. Wysoka brunetka, na oko nie wiele starsza niż ona, z promiennym usmiechem i lekko podpitym krokiem zbliżała się do nich. Dziewczyny przywitały się przyjacielskim uściskiem. Widok ten wywołał u Yumi dziwne uczucie zazdrości. Samoistnie przywołało nie miłe wspomnienie. Ze złości, mocniej ścisneła czarną kopertówkę.
- Kim poznaj moją kuzynkę Yumi - wskazała na nią ręką - Yums to Kim znajoma ze szkoły - chwile się sobie przyglądlądały, ale już pochwili brunetka, wyciągneła rękę w jej kierunku, ktorą ona uściskała, odwzajemniając uśmiech posłany przez znajomą swojej siostry ciotecznej. - Sama jesteś? - zapytała znajomej. Yumi przyglądała się dziewczyną, co jakiś czas wtrącając się do konwersacji, nie lubiła stać na uboczu nie biorąc czynnegoo udziału w rozmowie.
Głośna muzyka i tłum wokół nie zbyt sprzyjały rozmowie, dlatego Kim zaproponowała, żeby dołączyły do jej znajomych, zajmujących kanapy nie opodal. Było tam o wiele ciszej niż tu ale Ino musiała odmówić, były już przecież umówione. Mieli jednak potem do nich dołączyć. Brunetka, przypomniała sobie, że szła w kierunku toalety, jak je spostrzegła, kiedy jej pęcherz o sobie przypomniał. Pożegnala się z nimi, udając sie w swoim kierunku.
Yamanaka zaśmiała się z zachowania swojej znajomej, dodając – Kim, naprawde zyskuje przy bliższym poznaniu – Yumi, nie miała jej nic do zarzucenia wyglądała nawet na miłą, i rozrywkową osobę. Nie skomentowała jednak wypowiedzi swojej kuzynki.
Bar, przy którym były umówione znajdował się nie tak daleko wejścia. Był to jeden z trzech barów w tym lokalu, ale jakoby był najbliżej kanap, i wiekszości stolików, kolejka mała nie była. Pozostałe dwa były przy parkiecie tanecznym, gdzie dopchać było się ciężko przez tańczący lud.
Ino, szepneła jej, żeby tu poczekały, a ona tylko kiwneła głową. Nie chciały się przepychać przez spragniony procentów tłum, bo zapewne nieskończyłoby się dla nich to dobrze. Jeszcze jakiś pijaczyna wyleje na nią swoje piwo, potem cały wieczór będzie śmierdzieć alkocholem.
Odłożyła złoto czarną kopertówkę na stolik, obciagajac lekko czarną sukienkę. Przejrzała się w lustrze znajdujacym się nieopodal. Nadal wyglądała zjawiskowo, chociaż usta nie były już tak wyraziste jak przed wyjściem z domu, czerwień szminki była nadal czerwienią ale nie taką jaką powinna być. Westchneła, cóż życie bywa brutalne. Odrzuciła włosy do tyłu, i z uśmiechem na ustach zaczeła się poruszać w rytm muzyki.
****
- Suigetsu, to co zawsze razy dwa – rzuciła Ino, zasiadając na wysokim barowym krześle. Barman odszedł przygotować zamoówienie, a Yumi zastanawiała się co kryje się pod nazwa „to co zawsze”. Nie dokońca była pewna jakie były gusta alkocholowe jej kuzynki. Wzruszyła tylko ramionami, niech będzie co dadzą. Tak wogóle to nie powinna pić, ale taki wieczór za pewne szybko się nie powtórzy więc trzeba korzystać. Po za tym, potrzebowała zapomnienia, zatopienia smutków, a alkochol i taniec zdaniem Ino wpasowywały się jako lekarstwo na doła.
Miały poczekać tylko chwile jak tłum sie rozrzedzi, ale każda następna piosenka była lepsza od poprzedniej. Każda następna melodia, wywoływała w Yumi więcej eufori, i rozluźnienia. Dopiero przy siódmej z koleji, udały sie po coś do picia, lekko zmeczone tańcem, choć dopiero sie rozkręcała. Miała w planach jeszcze nie raz dzisiejszego wieczoru podbić parkiet.
Ino stwierdziła, że jest fajnie ale bywało lepiej. W piątki imprezy bywały bardziej atrakcyjne, zawsze grywała jakaś kapela, a i uciecha z dopiero co rozpoczętego weekendu była większa, ciężki dzień trzeba było zapić na dobry początek wolnego.
Yumi uwielbiała tańczyć choć mimo wszystko nie sprawdzała się w tym tak dobrze jak jej kuzynka, której taniec jest wielką pasją. Po za godzinami treningów, udzielała się w szkole jako cheerleaderka. Właśnie w tym kierunku potoczyła się rozmowa, gdy Yumi dopytała o Kim. Jak sie okazało, brunetka także należy do składu drużyny, i jest z jej wieku więc prawdopodobnie bedą chodzić do jednej klasy. Znała wielu znajomych Ino, od zawsze były ze sobą bardzo bliskie prawie jak siostry, więc starsza kuzynka zawsze brała ją na spotkania ze znajomymi, i vice versa. Wiele razy uczestniczyła w ich próbach, i nie raz jej spostrzeżenia były przydatne przy nowych układach.
- Trenerka, zwołała ostanio zebranie drużyny, trzeba przygotować występ na rozpoczęcie roku, ukazać ducha szkoły, czy coś – poskarżyła się, zniecierpliwionym wzrokiem przyglądając się poczynanią barmana. – Suigetsu – krzykneła, a Yumi aż się wzdrygneła zaskoczona nagłym wrzaskiem kuzynki. Spojrzała w kierunku chłopaka, który nie robiąc sobie ze zdenerwowania blondynki, dalej flirtował z nowymi klientkami.
Z perspektywy obserwatora, za którego robiła w tej chwili panna Kawachi sytuacja wyglądała na lekko komiczną. Yamanace złość nigdy nie służyła. Była naprawdę śliczna, zawsze nawet zazdrościła jej urody, ale w napadach gniewu, cóż musiała przyznać że wtedy stwierdzenie złość piękności szkodzi odzwierciedlało sytuacje. Oczywiście nie traciła wiele na urodzie, to nadal była Ino Yamanaka, kapitan szkolnych cheerleaderek i jedna z najpopularniejszych dziewczyn, jednak Yumi zawsze wtedy wydawało się, że w takich sytuacjach Ino wyglądała prerażająco. Nie raz była świadkiem jak Kiba schodził jej wtedy z oczu.
- Zlość piękności szkodzi – zaśmiany baraman stwierdził stawaiając przed nimi zamówione przez Ino drinki. Yumi nie umiała powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. Jakby czytał jej w myślach.
Ino posłała mu złowieszcze spojrzenie, i pociągneła porządnego łyka „tego co zwykle” przez rurke. Yumi tym czasem spojrzała na Suigetsu, który rownież się jej przygladał. Bez skrępowania, badał ją wzrokiem z nieukrywanym zachwytem. Cóż zdziwiłaby się gdyby nie wpadła mu w oko. Chłopak chciał już coś powiedzieć, zapewne rzucić jakimś komplementem albo od razu zapytać o numer telefonu, kiedy został przywołany przez następnego klienta. Nie pocieszona Yumi, skierowała swoją uwagę na szklanęczke przed nią, która uwcześnie podał im barman. Ciekawiło ją co takiego zamówiła im Ino.
Niewielka szklaneczka trunku z lodem i cytryną. Od razu na myśl przyszła jej woda, ale jakby zmącona sokiem z cytryny. Oczywiście o wodzie nie mogło nawet być mowy, za dobrze znała swoją rodzine, po za tym są w klubie a kto tu zamawiałby wodę. Niezastanawiając się dużej, spapugowała czyn Ino, i również spróbowała napoju. Mocniejszy posmak, w gardle utwierdził ją w przekonaniu. Wódka bez dwóch zdań. I jakby cytryna, tyle że nie wykrzywiało jej twarzy od kwaśności cytrusa, raczej była lekko słodkawa, tak jakby... lemoniada.
Pierwszy łyk lekko uderzył w nią mocnym smakiem alkocholu. Niedługo zajeło jej jednak opróżnienie szklaneczki do dna, z następnymi pociagnięciami rurki drink zaczął jej coraz bardziej smakować. A mama mówiła, że jeśli alkochol zaczyna ci smakować to oznaka, że jesteś alkocholikiem. Wyciągneła rurkę ze szklaneczki, przechylając lekko, by dopić resztki napoju.
Nagle uslyszała za sobą męski śmiech. Zanim się odwróciła, by sprawdzić kto to był i z czego się tak się śmieje, obok niej stanąłl wysoki mężczyna. – Barman, jeszcze raz to samo dla tych pięknych pań – krzyknął w kierunku chłopaka. Położył banknot z wysokim nominałem na blacie. Yumi uniosła na niego zdziwiony wzrok. To on się z niej śmiał?
Wysoki, posturny mężczyzna o szarych zaczesanych do tyłu włosach, stał tuż obok niej, stawiając jej następnego drinka. Zlustrowała szybko jego strój, w ciemnych jeansach i czarnej koszuli, nie bardzo wyróżniał się od reszty facetów z klubu.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę że jasne oczy przyglądały jej się w rozbawieniu. Nie wiedziała kiedy wpadła w letarg, ale to właśnie nim tłumaczyła sobie fakt, że nawet nie zdała sobie sprawy że nie stoi już przodem do baru, a opiera sie prawym bokiem o blat. Jak się okazało, z przodu robił większe wrażenie. Nie dopięta koszula i już zapunktował u Yumi a te oczy i usta. Wpatrywałaby się w niego dłużej, gdyby nie Ino, która tak ją przestraszyła, że omal z tego krzesła nie spadła. Chociaż gdyby miał ją złapać to mogłaby spaść mawet z balkonu, przy drugiej sali tanecznej.
- Hidan?! - zawołała. Widocznie, również zdążyła opróżnić swoją szklaneczkę i wróciła na ziemię.
- Yamanaka? – Chłopak również wydawał się być zaskoczony widokiem dziewczyny. Yumi, była za to zaskoczona faktem, że ktoś jest zaskoczony, że Ino spędza sobotni wieczór w klubie. Hidan, przeniósł wzok spowrotem na nią – To ty ją znasz? – zapytał z wyrzutem. Przytaknęła, co nie bardzo spodobało się chłopakowi, może miał nadzieję że zaprzeczy?Ta dwójka się chyba nie lubi, stwierdziła w myślach przerzucając wzrok z kuzynki na nowo poznaną postać. – Czemu wszystkie ładne laski, muszą się z tobą zadawać?
Ino na słowa Hidana aż wstała ze swojego miejsca, stając na przeciwko niego z groźną miną. Jej przyspieszony oddech i recę które oparła na biodrach, wskazywały na to, że ta wypowiedź ją wkurzyła.
- Sugerujesz coś ? – zapytała zaciskając mocniej pięści. Yumi, czuła, że przegapiła ważny kawałek układanki, której była historia znajomości tej dwójki. Ino nie zachowywała się tak wobec nikogo, dopóki ten ktoś nie nadepnie jej na odcisk. Chciała już się wtrącić, by dopytać o co chodzi, gdy blondynka znowu się odezwała, nie dając nawet swojemu rozmówcy odpowiedzieć na jej poprzednie pytanie – Nie wiedziałam, że masz jeszcze wstęp do jakiego kolwiek klubu – zakpiła. Yumi zciagneła razem brwi, w akcie niezrozumienia. Zaczynało ją to trochę denerwować. Te wszystkie tajemnice, nowości i niedopowiedzenia. No hello ona dopiero przyjechała, nie orientuje się w tym wszystkim. Oh szkoda, że Sakura nie mogła przyjść, byłaby dobrym tłumaczem.
Chłopak się zaśmiał, co nie spodobało się Ino, raczej jej wypowiedź miała go zdenerwować, lub chociaż zirytować, a wywołała rozbawienie.
- Twoje życie towarzyskie jest tak nudne, że interesujesz się moim? – Zaszydził. Hidan, Hidan, hmmm, zamyśliła się próbując dopasować postać siwowłosego, do którejś z ich rozmów. Zawsze zwierzały się sobie ze wszystkiego, więc i o nim musiała słyszeć, skoro się znają i do tego nie lubią. Ino zawsze, ale to zawsze pisała albo dzwoniła do niej żeby się wygadać, kiedy ktoś ją wkurzy.
- Hej spokojnie – zawołał ktoś, kim jak się okazało był Suigetsu, który przyniósł zamówienie. Wyrwana z letargu, czuła się lekko skołowana. Spojrzała po wszystkich, Ino i Hidan nadal stali tam gdzie stali, utrzymując tą samą mimikę twarzy, czyli wiele jej nie ominęło. Chociaż może przegapiła ciętą ripostę Ino, której na pewno nie omieszkała zaserwować swojemu rozmówcy.
- Nie chcemy od Ciebie nic, weź swoje zamówienie i zostaw nas w spokoju – blondynka jakby ochłonęła, i dała sobie spokój z dalszą kłótnią, chyba rzeczywiście coś ją ominęło. Yumi nie podobało się, w jakiej sytuacji się znalazła. Ona albo udzielała się w trakcie konserwacji, albo konwersacja była o niej, nie lubiła stać na uboczu, czuła się wtedy nie komfortowo.
- A czy ja Ci coś proponuje – zapytał z szyderczym uśmiechem – Twoja koleżanka potrafi sama mówić, prawdaż – spojrzał na nią znacząco, a ona w odpowiedzi się zaśmiała. Lubiła jak zwracano na nią uwagę, więc to, że tor rozmowy został skierowany na nią przyjęła z radością, czego dowodem były wysoko uniesione kąciki ust. - więc jak masz na imię, moja droga koleżanko – sięgnął po szklaneczkę z wódką i lemoniadą, podając go Yumi, która z lekkim zawahaniem go przyjęła. Nie była pewna czy powinna to robić, w końcu mama od zawsze powtarzała jej by nie brać nic od nieznajomych. Spojrzała na Ino, która, złowrogo przyglądała się chłopakowi, a on dalej sobie nic z tego nie robił. Chyba nie powinna się z nim zadawać, w końcu Yamanaka go nie lubi, a ona, jako jej kuzynka powinna stać u jej boku, i również nim gardzić. – Chyba nie boisz się, że cię upiję, zgwałcę, a potem zabiję – zaśmiał się, jakby był to najśmieszniejszy żart. Ale jej do śmiechu nie było. W sumie do tej pory nawet nie brała tego pod uwagę, ale przecież to możliwe, ona go nie zna. Po chwili i ona parsknęła śmiechem, zostawiając swoje przemyślenia tylko dla siebie.
- Hidan jełopie ty, szukam cię po całym klubie - do baru podszedł czerwonowłosy chłopak. Nie zwrócił uwagi na resztę towarzystwa, a swe słowa skierował do, jak stawiała Yumi, swojego kolegi.
- Kultury trochę głupsze – odpowiedział mu siwowłosy – rozmawiam z piękną koleżanką – dodał wskazując na kuzynke Ino. Towarzysz Hidana, obrócił się w ich kierunku, a młoda Kawachi aż zaniemówiła z wrażenia.
- Yumi? – Zapytał równie zaskoczony, co dziewczyna. – Cześć Ino – przywitał się z drugą blondynka. Ta tylko kiwnęła w odpowiedzi, a on powrócił wzrokiem do jej kuzynki. – Co ty tu robisz?
- Dobrze się bawi, jak widać – odpowiedziała za nią Ino. A ona tylko potwierdziła to ruchem głowy.
- Nie no chwila – wtrącił się Hidan. Yumi nadal czuła na sobie wzrok przybysza. Wiedziała, że jego pojawienie nie wróżyło nic dobrego.- To wy się znacie? – Stanął pomiędzy nimi, co przerwało kontakt wzrokowy tej dwójki. Swoje pytanie sprecyzował, ruchami rąk, żeby wiedzieli, że chodzi o nich.
- Tak to siostra Deidary – na odpowiedź Hidan nie mało się zdziwił. Jego mina, mówiła sama za siebie; chyba kurwa żartujesz. Ręce, którymi wymachiwał opadły wzdłuż ciała, a wzrok latał po całej trójce.
- Hahaha dobry żart Nagato – poklepał go po ramieniu, w geście, po gratulowania za rozśmieszenie go. Nikt nie skomentował jego dziwnego zachowania, choć Yumi mogła przysiąc, że pozostała dwójka w myślach określiła go jednym przymiotnikiem - idiota lub jego synonimem. – Nie, ale serio? – Tym razem swoją wypowiedź skierował do samej zainteresowanej, która ruchem głowy potwierdziła słowa Nagato. Właśnie dlatego nigdy nie przyznawała się do pokrewieństwa z Deiem. Choć miłe było to, że chłopak uznał to za żart, znaczy, że nie wygląda jak brat. Zapadła pomiędzy nimi cisza zagłuszana przez piosenkę Bruno Marsa. Chłopak wyglądał jakby trawił ostatnie informacje. Ona w tym czasie zastanawiała się, co się stanie jak Nagato przekaże jej bratu, że ją dziś tu spotkał, kiedy nie powinna się tu znajdować. Przekaże dalej rodzicom? Wyjedzie z reprymendą? Zignoruje? Nie często czuła się tak żałośnie, najczęściej to Deidara coś wywinął i on wisiał jej przysługę. Tym razem role się odwrócą. Westchnęła nie zadowolona z tego.
- Przyrodnia? - zapytał, przerywając ciszę pomiędzy nimi. Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie. Yumi, chętnie by potwierdziła, ale no niestety nie może. Rodziny się nie wybiera.
Nagato i Ino spojrzeli na siebie, by potem wybuchnąć nie pochamowanym śmiechem. Ich to bawi, ale Yumi i Deidara mogliby codziennie takich komplementów słuchać. Kontynuowali dalszą rozmowę w milszej atmosferze. Nagato opowiedział trochę o sobie, a Hidan urozmaicił jego historie o kilka szczególików, których tamten nie zamierzał nikomu zdradzać. Siwowłosy i Yamanaka dogryzali sobie, co chwile. Suigetsu podał im kolejne zamówienie, które podał siostrze Deidary, zarzucając jej rękę przez ramie, co nie uszło uwadze pozostałej dwójce.
- Hidan, jeśli zależy ci na twojej twarzy nie robiłbym tego, co planujesz – powiedział Nagato, na co Yumi uniosła brew w akcie niezrozumienia. Co planował? Czy ona też ma coś z tym wspólnego? Hidan nic sobie nie robił z ostrzeżeń kolegi, i nie ruszył swojej ręki nawet o milimetr. – Deidara nie obije ci mordy tylko za upijanie jego niepełnoletniej siostry, ale i podrywanie jej – stwierdził upijając łyk swojego piwa. Nie wiedziała czy nagły odskok od jej osoby był spowodowany tym, że Deidara może mu wpieprzyć czy może to, że była niepełnoletnia. Nagato oczywiście musiał to powiedzieć. Za kilka miesięcy ukończy osiemnaście lat, wiec w czym problem?
- Och mała, nie dość że jesteś spokrewniona z Deiem i Yamanaką to jeszcze nie pełnoletnia – pokręcił głowa, jakby ze współczuciem – nie dziwię ci się, że utapiasz smutki w alkoholu – opróżnił swoją szklaneczkę z szkocka. Swoje niezadowolenie zgłosiła oczywiście Ino, nie podobało jej się, że jej osoba została porównana do Deidary, nie jest tak nie fajna jak jej kuzyn, powtarzała to za każdym razem, gdy ktoś tak stwierdzał. Ludzie bardzo często biorą ich za rodzeństwo, a nie raz nawet mylą. Tak samo długie blond włosy, grzywka i niebieskie oczy. Zwyzywała go od dubków, idiotó, kretynów, głupków i tym podobne, nie ważne, że większość znaczy to samo. Chłopak zignorował ją i jej wrzaski, skupiając uwagę na ślicznej siostrze przyjaciela. Chyba nie przeszkadzało mu to, że nie ma ukończonych jeszcze lat osiemnastu, albo po prostu chciał zrobić na złość Ino.
- Jakiś problem? – Usłyszeli nagle. Zadziwiające, że ten głos z hiszpańskim akcentem zdołał się przebić przez krzyki Ino i muzykę w klubie. Spojrzała na niego i nie potrzebowała wiele czasu, żeby zidentyfikować mężczyznę stojącego nieopodal jej kuzynki. Przystojniak Ino, z którym się umówiły. Trochę się spóźnił. Trochę bardzo. Yamamce to chyba nie przeszkadzało, bo od razu rzuciła mu się na szyje.
Był jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciu. Opięta koszulka uwydatniała te wszystkie mięśnie, a ciemna karnacja, i te niebieskie oczy. Aż się rozpływała. Blond włosy były w artystycznym nie ładzie, co nadawało mu łobuzerskiego wyglądu.
- Wszystko okay? - Dopytał, przyglądając się przytulonej do niego Ino. Ta pokiwała tylko twierdząco głową. – Kim oni są? – kiwnął na Hidana i Nagato, co nie spodobało się pierwszemu z nich. Zacisnął mocniej pieści, i już chciał się odezwać, kiedy Yamanaka zabrała głos.
- Nikt ważny.
*****
- Yumi, tak? – Zagadał Suigetsu, gdy pan przystojny odszedł. Przytaknęła. Ten dzień zaczynał doprowadzać ją do szału. Nie lubiła być ignorowana, ani poniżana, a tym bardziej jak ktoś nie doceniał jej pięknej osoby. A jak już wszystko dotyka ją jednego dnia, to czuje, że coś się w niej gotuje. – Suigetsu, – gdy podała mu rękę, on ja ucałował. Uśmiechnęła się na ten gest. Lubiła być adorowana przez chłopaków. Suigetsu był niczego sobie, nie przeszkadzało jej więc, żeby kontynuować konwersacje z nim. Wiadome było jednak to, że na tym się tylko skończy, mimo wszystko była bardzo wybredną osobą. Wiedziała jak miał na imię, dzisiejszego wieczoru jej kuzynka nie raz na niego wrzeszczała, ale zawsze zapominała ją przedstawić, może wiedziała, że to za wysokie progi na jego nogi?
- W ogóle skąd znacie się z Ino? – Ciekawiło ją to, ale nawet nie zdążyła jej o to zapytać, bo to najpierw pojawili się Hidan z Nagato, a potem przystojny Hiszpan.
- Powiedzmy, że bywała częstą klientką – zaśmiał się, na co jej kąciki ust się uniosły. Nie zdziwiło jej to za bardzo, Yamanaka była bardzo towarzyską osoba, a najczęściej kończyło się to porannym kacem. - Ino nigdy nie wspominała, że ma tak ładną kuzynkę – Yumi zaśmiała się na słowa barmana. Suigetsu odłożył szklankę, którą polerował na miejsce, skupiając na niej swoją calą uwagę. – Masz piękne oczy.
Rozmowa zaczęła przypominać jej każdą poprzednią. Ile to razy słyszała, że jest piękna i nie tylko jej oczy były takim mianem określane. Oczywiście nie przeszkadzało jej to, wiedziała, że jest ładna, ale lubiła to słyszeć. Zaśmiała się cicho pod nosem, przypominając sobie, co działo się odkąd przekroczyły próg klubu. Choć zabawa rozkręcać na dobre zaczęła się od pojawienia się znajomych Deidary.
Hidanowi nie spodobały się słowa Ino, ani nowi osobnicy płci męskiej w ich towarzystwie. Gdyby nie Nagato, Yumi była pewna, że mógłby poobijać przystojną buźkę Hiszpana. Może czuł się zagrożony? Nie znała go, nie umiała więc stwierdzić, czym było spowodowane to zdenerwowanie. Czerwonowłosy powiedział mu coś na ucho, co jakby go trochę uspokoiło. Przed odejściem poprosił ją o numer telefonu i postawił kolejnego drinka, oczywiście zrobił to, gdy wzrok ani słuch jego towarzystwa już ich nie sięgał. Jeszcze zakablowałby jej bratu, i oboje mieliby przerąbane.
Ino w tym czasie zdążyła czule się przywitać ze swoją randką. Juan Rodriguez jak go przedstawiła, był rzeczywiście bardzo przystojny. Stwierdzić musiała, że zdjęcie nie odzwierciedliło wystarczająco jego wysportowanej sylwetki ani promiennego uśmiechu, gdy z uroczym akcentem mówił – miło cię poznać. Oczywiście liczyła, aby to była prawda, ale wiązałoby się to z złamanym sercem kuzynki, więc z sztucznym uśmiechem przywitała się z jego znajomymi, którzy nie zrobili na niej aż takiego wrażenia jak Juan.
- Kim byli ci lalusie? – tym pytaniem Suigetsu wyrwał ją z zamyślenia. Nie musiała dopytywać o co mu chodzi, bardzo dobrze zdawala sobie sprawę z tego. Choć określenie adekwatne do sytuacji, to jednak nie spodobało jej się ono. Dwaj przyjaciele Rodrigueza byli tak zajęci sobą, że zignorowali jej osobę, nawet nie zawracając sobie głowy jej imieniem. Poczuła się urażona, zignorowana. Trzeci towarzysz Juana, był równie przystojny co on i posiadał więcej kultury osobistej niż pozostali panowie. Ucalował jej dłoń, stwierdzajac że jest naprawdę ładna. Nie wiele mówił w innych językach poza Hiszpańskim. Zaczynało ją to denerwować, bo nie rozumiała co do niej mowił a nikt inny nie raczył nic przetłumaczyć. Mógł równie nazwać ją grubą świnią, a ona uśmiechenała by się, dziękując za komplement, bo z tym akcentem tak właśnie to brzmiało.
Cała czwórka, miała o sobie wysokie mniemania, oczywiście nie większe niż Yumi. Nikt nie przewyższa jej narcyzowatej osobowości. Gdy dołaczyła do nich reszta towarzystwa, nie za bardzo jej sie to podobało. Bo dlaczego rozmowa schodzi na kogoś innego niż ona?
Rozmowa się kręciła, wódka lała a muzyka sprawiała jej więcej radości.
Suigetsu przytaknąłl na odpowiedź Yumi. Wytłumaczyła mniej więcej kto to był, co, gdzie i dlaczego. I kiedy upijała następenego łyka swojego drinka, ktoś dotknął jej ramienia. Mimo, że była już podpita, nadal posiadała niezły refleks. Nikt nie może jej dotykać, chyba że jest to przystojny bogacz. Obróciła się by zobaczyć kto to był.
Jej złość mineła widząc przed sobą Ino. Chciała z nią pogadać w bardziej ustrojnym miejscu, gdzie muzyka nie bedzie zaguszać ich rozmowy.
Kiedy zsunełla się z krzesła, dopiero poczuła że na tym czwartym drinku od Hidana powinna skończyć, bo procenty uderzyły jej lekko do głowy. Siedząc czuła że świat lekko chybocze ale gdy dotkneła ziemi wszystko zaczeło kręcić się w zastraszającym tempie. Każdy najmniejszy ruch wykonywała z pijacką gracją. Z rękami na biodrach, szła przed siebie, starając się by każdy krok byl ponętny, jednak szpilki i kilka szklaneczek wódki robiły swoje. Potykała się, zawsze jednak była przez kogoś łapana. Odrzuciła swoje blond włosy do tyłu, jak miała w zwyczaju, posyłając uśmiech kolejnemu przystojniakowi który zwrócił na nią uwagę. Lubiła się podobać, dlatego flirtowanie z chłopakami było dla niej przyjemnością, zwłaszcza że bardzo dobrze sobie z tym radziła.
Podążała za Ino, aż na zewnątrz budynku. Było tłocznie, wiele osób wyszło zapalić albo się przewietrzyć. Yumi spojrzała na nią znacząco, nie wzieła swojej skórzanej kurtki, a o tej godzinie było już chłodno.
- Mam sprawę – zaczęła Ino, robiąc skruszoną minę. Nie spodobało się to Yumi, zawsze gdy tak robiła kończyło się dla ktorejś z nich koszmarnie. Nie przerywała jej jednak, tylko skinięciem pozwoliła kontynuować swoją wypowiedź – Chcemy z Juanem gdzieś jeszcze wyskoczyć. Poproszę kogoś żeby potem odwiózł cię do domu. Kim napewno dotrzyma Ci towarzystwa. No proszę cię Yums – powiedziała składając recę jak do modlitwy. Wiedziała, że jej na tym zależało. Dużo się o nim nasłuchała a i patrząc na uszczęśliwioną twarz kuzynki mogła stwierdzić że naprawdę się zakochała. Potrzebowali zostać na trochę sami, dlatego bez dłuższych błagań Ino, zgodziła się. Wróciły razem do baru, Yamanaka pomogła dojść jej na miejsce. Sama nie była aż tak pijana, jak jej młodsza kuzynka, była zbyt zajęta by pić. Uwadze Yumi nie uszło jak przeklina pod nosem na jej stan. Dobrze zdawały sobie sprawę że jak ktoś zobaczy ją w takim stanie, bedą miały przekichane.
Nie mogła jednak przestać pić, gdy Hozuki nalewałjej drinka za drinkiem. Wódka była jej zdaniem bardzo dobra, jednak po 4 szklaneczce przeżuciła się na speciały Suigetsu. Musiała przyznać że nadawał się do tego, i nie tylko zaskakiwały ją smakiem a i swoją prezencą.
****
Tak jak mówiła Ino, Kim z chęcią zgodziła się dotrzymać jej towarzystwa. Zaciągneła ją do swoich przyjaciół, i przedstawiła ją jako kuzynke Yamanaki. Stan brunetki nie pogorszył się od ich ostatniego spotkania dnia dzisiejszego. Mimo, że była prawie tak pijana jak ona, czuła że kontaktuje z światem mniej niż ona.
Czuła się tak dobrze, zwłaszcza gdy męska część zgromadzenia, zasypała ją komplementami i nie odstępowała jej na krok.
Wiele jeszcze się wytańczyła, nie zdąrzyła wrócić po tańcu z jednym i już porywał ją drugi a poteam dołączyła do nich reszta.
Poczuła się dobrze w ich towarzystwie, choć znała ich dopiero dwie goodziny, ale jak to powiadają alkochol łączy ludzi.
Odłączyła się od reszty, informując Kim, że zaraz wróci. Alkohol nie tylko odbił się na jej chodzie a i jej pęcherz ucierpiał. Idąc za wskazówkami brunetki doszła do toalety, w której na jej nieszczęście zrobiło się tłocznie. Wiele dziewczyn poprawiało swój wygląd, nie które czekały na zwolnienie kabiny a jeszcze inne przeniosły swoją imprezę tutaj.
Przeklinała w myślach wszystkie zgromadzone tu. Ona naprawdę potrzebowała się załatwić. I gdy drzwiczki po jej lewej zaskrzypiały, od razu ruszyła w tamtym kierunku. Jak na jej stan, poszło jej to szybko i do tego z sukcesem. Dopadła drzwi nim ktoś inny zdąrzył mrugnąć. Polała się głośna fala przekleństw i krytyki, ale ona miała to gdzieś. Była Yumi Kawachi, nie bedzię zwracać uwagi na kolejkę. Może gdyby tak bardzo nie potrzebowała, przeczekała by w spokoju na swoją kolej. Tak jednak nie było, więc no nawet nie czuła wyrzutów sumienia.
Po wyjściu z kabiny, pod odstrzałem morderczych spojrzeń reszty doszła do umywalki. Myjąc ręce, przyglądała się im w odbiciu lusterka, one też nie przestały zwracać na nią uwagi. Nie podobała im się jej osoba, co mogła wywnioskować z ich wyrazów twarzy. Wyglądała za bardzo zjawiskowo. Tyle wypija, tyle się wytańczyła a nadal wygłada idealnie. Przejechała usta krwisto czerwoną szminką, i przeczesała włosy palcami. Chwyciła swoją kopertówkę i wyszła z pomieszczenia.
Gdy otworzyła drzwi, uderzyła w nią głośna muzyka. Slynna piosenka Beyonce, przemówiła do imprezowiczów, zbierając ich na parkiecie, tańcząc w rytm muzyki.
- All the single ladies – usłyszała gdy próbowała przedostać się przez tłum do znajomych Ino. Niezbyt się jej to podobało, nie dość że sama się potykała to jeszcze inni ją szturchali i popychali. W głębi parkietu trudno było znalźć wielu gentelmenów, którzy łapali by ją, przy jej prawie upadkach. Ale nie, bo po co. Ach ten dzień na nowo stawał się kiepski. Gdzie się podziali ci jej wszyscy adoratorzy. Chyba są nie tylko od komplementów.
Wtedy to się stało. Jakaś dziewczyna podskoczyła na słowa refrenu, unosząc swoją rekę do góry. Yumi widząc to, zatrzymała się, nie chcąc zostać uderzoną. Niestety nie zauwarzył jej chłopak tańczący obok, popychając ją do przodu i gdy już była pewna że upadnie, poczuła na swoim ciele męskie ramiona.
- No proszę i znowu się spotykamy.
Od Autorki: Hejka :) Ja wiem, chcecie mnie ukatrupić, proszę bardzo droga wolna. Ale jakbyście mogli zrobić to dziś, to przynajmniej do pracay bym nie szła.
Przepraszam was bardzo za tak długą nie obecność. Znowu. Ale ostatnio dużo się dzieje i na nic nie mam czasu. Rozdział skończyłam już w niedziele, czas który miałam przeznaczyć na oglądanie Władcy Pierścienia, wykorzystałam na pisanie. Zawiodłam się na telewizji, nie puścili trzeciej części, teraz musze sobie oglądnąć na internecie, a nie mam czasu :( Pisząc na tablecie i jak mam wene nie zwracam uwagi jak pisze, słowa wychodzą poprzekręcane, a o Polskim allfabecie to już nie ma mowy, dlatego musiałam szybko poprawić test, no i dlatego dopiero teraz. Podziekowania do Ven że mi pomogła, bo gdyby nie ona to jeszcze pewnie bym sprawdzała. Tekst zaraz jej wysyłam, będzie mógł przejść pełną korekte, a Venetica nie będzie się musieć spieszyć przez goniący termin. Przepraszam za wygląd tekstu, nie chciał się wkleić w tak dobrym stanie jaki był na wordzi. Popracuje nad nim w wolnej chwili.
Rozdział 4, biore sie za niego w wolnej chwili, ale również chciałabym poświęcić troche czasu na partówke, w piątek wzięła mnie na nią wena. Wymyśliłam ją bardzo dawno temu, ale dopiero ostatnio, jak troche zaczeło przypomniac moje życie, wróciła mi wena, energia i pomysl na nia. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jeszcze raz przepraszam, i mam nadzieje, ze ktos jeszcze tu jest. Uwielbiam was <3
RONNY, ZAWIODŁAŚ MNIE. JAK TY, ZNAWCZYNI SZKOCKIEJ I WSZELKICH TRUNKÓW PROCENTOWYCH MOGLAS PRZEZ CAŁY ROZDZIAŁ PISAĆ ALKOHOL PRZEZ CH? NO JAK? ;__; Dobra, raz napisałaś dobrze. Ale tylko raz. Czuję się załamana, jak dobrze, że mam Soso. Kuś.. co ja pisze? Ten człowiek to narkotyk czy coś, uzależnia.. Never mind! Pewnie liczysz na długi komentarz, nie? Nie wiem czy da rade... rozpływam sie z goracą. ^______^
OdpowiedzUsuńPo pierwsze i ostatnie, czy zamierzasz zeswatac Yumi z Hidanem? Nie żebym miała cos przeciwko, ale to jest Hidan .. chyba, że prześpi się z Yumi, a Dei mu obije mordkę. To by było ciekawe ^^ Mordobicie :D
Skąd Ty wytrzasnęłaś tego Hiszpanina, no? Nawet nie chce wiedzieć... to po szkockiej, tak? No to nie mam pytań. x''D
Zła Megumi, oj zła. Ja bym ją trzasnęła w łeb patykiem ^///^ Kurcze, za dużo czytam o mordobiciu chyba ostatnio..., ale co poradzić?
Liczę, że następna przerwa nie będzie tak długa.. i Ty mi się nie zasłaniaj pracą. Jak się cos chce zrobic, to nie ma mocnych żeby tego nie zrobić!
Weny ;3 I mniej szkockiej.
Boże, wiesz ze ja nawet nie zwróciłam uwagi, że źle napisałam? Nie wiem dlaczego ale błędnie utkwiło mi w głowie, że alkohol po polsku będzie właśnie przeciwieństwem od angielskiego i pisane przez ch. Nie wiem dlaczego, ale ja często mam tak. Raz piszac prace na temat obsługi klienta, całe wypracowanie robiłam jeden błąd, choć wiedziałam jak to napisać, i wiedziałam że popełniłam ten błąd poprzednio, ciągle go powielalam. Czuje się z tym, źle jako znawczyni trunkow wysoko procentowych. Hahahaha sami niedługo zobaczycie. Moge ci obiecać ze mordobicie będzie ale czy to Hidan oberwie to już Ci nie powiem :p Z Hiszpani go wstrząsnęłam Neko, jak sama nazwa wskazuje. Raczej po wódce z lemoniada, Rhan nie chce przyslac szkockiej. Wiem, przepraszam biorę się za pisanie, i postaram się nie robić tak długiej przerwy.
Usuń"Hidan, jełopie!" jeny, poryczałem się ze śmiechu. Centralnie! :D
OdpowiedzUsuńZacznę od początku. Szablon. Wiem, że pobrany, aczkolwiek ja uwielbiam oglądać dobrze zrobione strony. Ot zboczenie zawodowe.
Wygląda bardzo ładnie i po przeczytaniu postów stwierdzam, że świetnie oddaje charakter bloga.
Co do postów... Bardzo fajnie piszesz! Serio, bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Szczegółowe opisy pozwalają fajnie wczuć się w sytuację.
Jedna rzecz mnie razi po oczach... alkoCHol... Ojeny. Naprawdę? CH? xD
Ale rozumiem, każdemu zdarza się chwila zawiechy. :-)
http://madara-poczatek.blogspot.com
Hej, dziekuje za komentarz i mam nadzieje, ze zostaniesz na blogu na dluzej. Coz na to poradzic,Hidan to taki jełop. Wiem, jak go tylko zobaczyłam wiedziałam że muszę go pobrać. Idealnie odzwierciedla opowiadanie.
UsuńDziękuję, milo to usłyszeć. To dopiero początek, będzie jeszcze więcej opisów w późniejszych rozdziałach.
Wiem, wiem ale ja naprawdę nie wiem jak to się stało, tak jak pisałam to u góry Kaori. Nawet nie zwracałam uwagi na ten alkohol.
Witam, jako że jesteś uczestnikiem konkursu literackiego: Wyzwanie albo śmierć, informuję, że na spisie pojawił się post dotyczący dalszego etapu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sasame Ka ze <a href="http://swiat-blogow-
Witam! Informuję, że na spisie pojawił się post dotyczący pracy literackiej z konkursu „Wyzwanie albo śmierć”.
OdpowiedzUsuńProszę o zapoznanie się z nim.
Pozdrawiam.
Sasame Ka ze Świata Blogów Narutomanii